Strony

piątek, 3 kwietnia 2015

Nieszczęśliwa ja , bo w Polsce urodzona...

Waga pokazuje 80, lekarz -marsz na dietę, a ja z uśmiechem na ustach zajadam wielkanocnego mazurka. No i co? Ostatnio było ptasie mleczko, czekolada, i ciastko w kawiarni. Wszystko ze mną w porządku , tylko jakoś tak widzę, że ludzie jacyś tacy nie teges.

I tak sobie siedzę( w tej kawiarni) piję kawę jem ciastko , na przeciwko dwie laski , całkiem ładne,całkiem fajne tylko upss... niestety źle , a raczej w ogóle nie wychowane. Kiedy po kilku minutach orientuję się ,że o mnie mowa , robiąc z siebie głupka,udając że absolutnie nic nie słyszę  słucham dalej. I tak słucham , i słucham i trudno mi uwierzyć, że w przeciągu kilku minut okazuje się, iż jestem sfrustrowaną, zakompleksioną grubaską , ze wszystkimi możliwymi chorobami świata, bez faceta, bez seksu , pozbawiona wszelkich możliwych wartości , mam czelność usiąść w kawiarni i delektować się kawałkiem ciastka tj.wp***ać jak dzika świnia.

I szczęka mi opada , i w pewnej chwili nie wiem co zrobić, wstać , wyjść, zapaść się pod ziemię,  rozpłakać, zrobić aferę czy może zamówić kolejną porcję? No nie wiem...
Bezsilna , opadam w fotel i dalej przeglądam gazetę siląc się na uśmiech i słuchając kolejnych rewelacji. Jasne,że powinnam zrobić aferę, bo w końcu jakim prawem ktoś może sobie ot tak bezkarnie obrabiać mi tyłek tylko dlatego,że chodzę po tym świecie.
Umówmy się , chodzić mogę , ale zjeść deseru w kawiarni już niestety mi nie wolno!
Bo zbyt gruba, bo nadwaga, bo choroby, bo nie wypada, bo źle wyglada,bo powinnam się za siebie wziąć.

A co jeśli wstając codziennie rano , mowię przed lustrem do siebie ,że jestem piękna mimo kilku dodatkowych kilogramów,że podobam się sobie i po prostu nie mam ochoty na zmianę.
Jak ciężko być plus size?

Bardzo ciężko. Kiedy ciągle ktoś atakuje z każdej możliwej strony. W kawiarni obgadają, w sklepach z reguły większego rozmiaru nie mają, a kiedy idziesz na siłownię masz wrażenie że jesteś na pokazie mody, gdzie to piękne szczupłe panie z dumą prezentują swoje boskie ciała.

Święta to kolejna okazja, aby doprowadzić do frustracji każdą XL-kę . Nie zjedz zbyt wiele, bo się w sukienkę nie zmieścisz, kolejny kawałek ciasta- co Ty wyprawiasz !  Za chwilę lato jak się pokażesz w kostiumie, i tak ciągle. Nie, nie zawsze to słyszę, ja to po prostu wyczuwam. Ludzie w tym śmiesznym kraju mają głupi zwyczaj szufladkowania nas, kobiet plus size. Zakładając  z góry, że deser, dodatkowa porcja ciasta, czy zbliżające się swięta to tylko kolejne okazje do tego , abyśmy mogły się dodatkowo utuczyć.

Otóż, nie my po prostu lubimy , kochamy siebie i zachowujemy sie identycznie jak kobiety w rozmiarze 36. Jestem pełna nadzieji,że w naszym społeczeństwie nastaną kiedyś takie dni, że widok kobiety plus size w kawiarni przestanie być słabym show.

Mamy Wielkanoc , moje Drogie nie odmawiajcie sobie niczego , tylko dlatego że tak wypada. Po świetach - mały detoks czemu nie? Jednak tylko i wyłącznie dla siebie - nie z przymusu.

Akceptacja i pokochanie siebie , to pierwszy krok do sukcesu !
Ja swój już osiągnełam a Ty ?
Wesołych Świąt !

<3 Iza

12 komentarzy:

  1. Great model!! So beautiful. I follow you baby, follow back? Kisses from Spain =)

    modabellezayrelax.blogspot.com.es

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thank U so much dear , for visit and follow , my blog of course i,ll follow U back ! Kisses <3

      Usuń
  2. No tak, mentalność Polaków. Ja tez jestem przy kości i ważę dużo więcej niż Ty i co prawda nie przypominam sobie takie syt,gdzie ktos bezposrednio mi mowi, zebym czegos nie jadla bo jestem za gruba, ale wiele razy widzialam tak wymowne spojrzenia ze słowa nie byly wogole potrzebne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami , wymowne spojrzenia ,bolą bardziej niż słowa. Nie istotne jest to ile ważysz, ważne żebyś pokochała i zaakceptowała siebie , polska niestety jes baaaardzo daleko w tyle za innymi cywilizowanymi krajami. Oby wkrótce się to zmieniło, razem z innymi xl-kami będziemy o to walczyły . pozdrawiam ;)

      Usuń
  3. Hmm... Wyglądam bardzo podobnie do tej Pani, tylko nie mam tak dużych, pięknych piersi. Nie wiedziałam, że można tak pięknie wyglądać mając zarówno brzuszek jak i fałdki. Piękna kobieta!

    OdpowiedzUsuń
  4. BTW - ja też zaczynam odkrywać moje nowe ja w wersji plus size :D I marzę o tym by kiedyś wierzyć w siebie tak, jak Ty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, wiara w siebie jest najważniejsza. Wystarczy przede wszystkim akceptować swoje ciało, nawet wtedy kiedy mamy gorszy dzień. Ja pomimo fałdek , dużej pupy i masywnych nóg kocham siebie i nie zamieniłabym swojej figury na żadną inną ! A jeśli chodzi o wiarę w siebie na blogu będzie post , o tym jak skutecznie zaakceptować i pokochać swoje ciało. <3

      Usuń
    2. Wiem, że wiara w siebie to podstawa. Ale jakoś ciężko mi to przyswoić na stałe i naprawdę pokochać siebie taką, jaką jestem...

      Usuń
  5. Ach, jak ja kocham takie sytuacje. Takie urocze podszeptywania do siebie i śmiechy jak idę przez miasto i zajadam zapiekankę. No bo jak to? Taka gruba i nie dość, że nie siedzi w domu płacząc w kącie, to jeszcze śmie jeść fast-foody na oczach innych ludzi? I gdzie się podział obowiązkowy wór pokutny? No a przede wszystkim, z czego ona się tak cieszy?! No może trochę przesadzam. Podrosłam, nie wyglądam już jak mała kulka, ale nic mi nie zrekompensuje tortury nazywanej dzieciństwem i takich przeżyć(które jednak czasem wciąż się zdarzają). Ehh...jakbym w końcu nie zaczęła lubić własnego ciała, to siedziałabym w tym kącie i wciąż płakała. Dziękuję Ci. To właśnie takie blogi jak ten odmieniły moje spojrzenie na własne ciało. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. I really like your blog (your picts, because I don´t understand the text :( ) But I really like!!
    Now, I am your new follower! And I wish you visit my blog and follow me too

    XOXO

    ceeleesy.blogspot.com.es

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozumiem, że ktoś jest grubszy, a ktoś chudszy. Każda z nas jest inna, jedna ma szerokie biodra, druga ramiona, trzecia ma figurę chłopczycy z tendencją do tycia w oponkę. Nie widzę jednak nic dobrego w celebrowaniu rozmiaru XL i zajadaniu ciastek, gdy proporcja wzrostu do wagi jest już od lat zachwiana. Polecałabym spacer, albo jakąś aktywność fizyczną, nie z przymusu - jak pisze autorka bloga, a z rozsądku i chęci zadbania o siebie; nie chodzi o to by być mega szczupłą. Zawalcz o siebie zamiast zjeść kolejną porcję słodkiego. Twoje stawy nie lubią dodatkowych kilogramów, lżej jest wstawać gdy waży się mniej - uwierzcie dziewczyny!

    OdpowiedzUsuń
  8. I właśnie takie komentarze uświadamiają mnie,że ludzie nie mają świadomości czym jest plus size. Plus size to kobiety,które dbają o siebie,ćwiczą, chodzą do kosmetyczki, robią makijaż i walczą o siebie każdego dnia. Tylko ludzie , polskie społeczeństwo i zaściankowe myślenie sprawia ,że traktujecie nas jak "coś" , coś co nie ma prawa ważyć kilka kilogramów więcej, coś co nie ma prawa zjeść ciastka w kawiarni i najlepiej gdyby w ogóle tego czegoś nie było.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz oraz poświęcony mi czas <3