Strony

środa, 22 lipca 2015

Tapeta latem? Podziękuję...


30 stopni, żar leje się z nieba, a Tobie z twarzy spływa make-up? Wyglądasz komicznie, prawda? I chociaż zdajesz sobie z tego sprawę, to nie chcesz rezygnować z makijażu, a jednocześnie efekt spływającej maski przyprawia Cię o dreszcze? Pokażę Ci coś dzięki czemu Twoje letnie makijażowe dramaty się skończą...
Tapeta, maska, makijaż , określeń jest wiele. Osobiście nie należę do zwolenniczek mocnego makijażu  i niezależnie od pory roku stawiam na delikatny look. Prawdę mówiąc niewiele z nas może powiedzieć, że bez makijażu czują się  i wyglądają pięknie. Ja mimo tego, że nie potrzebuję wiele bez make up'u czuję się nago. W tropikalnych temperaturach, które ostatnio panują w naszym kraju ciężko utrzymać makijaż w ryzach. Malując się w domu mamy wrażenie, że z pozoru wszystko jest ok, jednak po 30 minutach spędzonych na zewnątrz boimy się spojrzeć w lustro. Smugi, plamy, zacieki. Nie martw się Twoje kosmetyki nie straciły daty ważności, używasz tylko nieodpowiednich produktów na letnie upały.

Kiedy usłyszałam o Vita Liberata, a raczej o cudownym pudrze, który nadaje efekt opalenizny, nie robi plam, nie wygląda na twarzy niczym roztarta marchewka stwierdziłam- nie wierzę. Ciekawość była jednak silniejsza, postanowiłam bliżej przyjrzeć się marce, która podbija serca kobiet. 
Vita Liberata irlandzka marka oferująca produkty do opalania. No cóż, ciężko zaufać kiedy coś wydaje się nowe, nieznane. Jednak po kilku użyciach miałam wrażenie, że z Vita Liberata znamy się od lat. Dziś opowiem Wam o magicznych właściwościach pudru do twarzy, który po pierwsze zastępuje podkład, bronzer, a co najważniejsze długotrwale opala twarz!

Puder brązujący występuje w 2 odcieniach 1 oraz 2. Osobiście zdecydowałam się na odcień jaśniejszy mimo ciemnej karnacji, z racji tego, że od początku miałam zamiar aplikować kosmetyk na całą twarz. 
Na początek trochę danych technicznych. Puder zamknięty jest w klasycznym słoiczku, ze względu na swoją sypką konsystencję. Do każdego pudru dołączony jest pędzelek wykonany z naturalnego włosia. Jeśli jeszcze nie wiesz co może oznaczać miłość od pierwszego dotknięcia pędzlem, musisz koniecznie sprawdzić ten produkt!

Klasyczne opakowanie, oraz mały zbity pędzelek z naturalnego włosia, który na naszej buzi tworzy cuda. Idealnie rozprowadza kosmetyk, dzięki czemu aplikacja jest dziecinnie prosta, a efekt zachwyca.

Po pierwsze- zapach.
Puder pachnie obłędnie, tropikalnie, kokosowo, egzotycznie. Zapach kosmetyku uzależnia. Konsystencja sypka, jak standardowe kosmetyki tego typu, minimalne dosłownie mikroskopijne drobinki, które na buzi tworzą efekt delikatnego efektu glow. W tym produkcie nie znajdziecie rozbitej bombki choinkowej.
Aplikacja- czysta przyjemność. Nakładamy puder kolistymi ruchami, w identyczny sposób jak puder matujący. Jeśli chcemy mocniej zaakcentować kości policzkowe, aplikujemy dodatkową warstwę kosmetyku, która zapewni idealnie wymodelowaną twarz. 
Trwałość.
Zaskoczenie na maksa- pracuję po 12, czasami 14 godzin. Żyję w biegu, nie mam czasu na poprawki. Dzięki Vita Liberata nie muszę na szczęście o nich pamiętać.
Właściwości samoopalające.
Działa!
Puder delikatnie opala nam twarz,a  efekt opalenizny utrzymuje się również po umyciu buzi. Uważam to za ogromny plus, ponieważ latem kiedy nasza skóra nie potrzebuje wiele dodatkowy bonus w postaci delikatnej opalenizny jest naprawdę super opcją!



Czym jest dla mnie puder z Vita Liberata?
Przede wszystkim podkładem , pudrem matującym, korektorem, oraz dodatkowym kwadransem, który mogę spędzić każdego poranka w łóżku, zamiast przy toaletce.
Uwierz, że to cudowne uczucie kiedy każdego ranka wystarczy Ci jedynie podkreślenie brwi oraz rzęs. Resztę zrobi za Ciebie Vita Liberata....

Vita Liberata to oszczędność pieniędzy (w jednym słoiczku mamy właściwości 3 kosmetyków), czasu,(makijaż to dosłownie 3 pociągnięcia pędzlem) oraz trwałość, która zapewnia nam długie godziny bez stresu o kondycję naszej buzi.

Jeśli jeszcze nie znasz Vita Liberata zapraszam Cię do zakupów oraz do polubienia oficjalnego fan page'a marki klikając TUTAJ .
Już w kolejnym wpisie opowiem Wam o tym jak zatrzymać letnią opaleniznę na dłużej za sprawą magicznych właściwości kolejnego produktu z oferty Vita Liberata.

Znacie tą markę?
Jakie są Wasze odczucia po moim wpisie?
Koniecznie dajcie znać!

;*
Iza

4 komentarze:

  1. Rzeczywiście jak żar się leje z nieba, to tradycyjne fluidy się nie sprawdzają, dlatego od lat używam latem minerałów. Pudru Vita Liberata nie znam, ale sporo o nim na blogach i to w samych superlatywach. Nie wiedziałam jednak, że ma taki odcień, który pozwala nałożyć go na całą twarz. Interesujący kosmetyk nie opowiem...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja stosuję mineralne kosmetyki i chwale je sobie.Widzę ,że jesteś bardzo zadowolona super ,że taki świetny minus tylko cena trochę drogi nie sądzisz ?Choć czasem cena idzie z jakością i zadowoleniem czego się nie robi by pięknie wyglądać;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko pięknie i ładnie jednak jest jedno, ale... na taki luksus mogą sobie pozwolić panie które mają idealną lub chociażby czystą cerę bez trądzikowych plam i przebarwień. Ja do ich zakrycia potrzebuję podkładów typu "tattoo cover" i żaden puder nie da sobie z nimi rady. Poza tym posiadam takie podkłady że żaden skwar im nie straszny i trzymają się idealnie cały dzień ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. na lato kosmetyk niezastąpiony a nawet nie wiedziałam o nim :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz oraz poświęcony mi czas <3