Dziś zapraszam Was na wpis, dzięki któremu poznacie moje sposoby na piękną zdrową letnią opaleniznę. Słońce, solarium jak wiadomo nie mają dobroczynnego wpływu na skórę. O ile stosowane z umiarem zapewniają nam wspaniałe samopoczucie oraz piękny kolor skóry, kiedy jednak choć trochę przesadzimy efekt może być odwrotny od zamierzonego. Oparzenia słoneczne, czy zniszczona skóra narażona na promienie UV, po pierwsze wygląda katastrofalnie, a po drugie może zwiększyć ryzyko zachorowania na raka skóry, lub w najgorszym wypadku spowodować chorobę. Od życia ciągle chcemy więcej, od lata tak samo! Chcemy być pięknie opalone, a karmelową karnacją robić furorę. Aby nie wpaść w słoneczną pułapkę, a jednocześnie nie straszyć bladością koniecznie przeczytaj ten post...
Kit w hit, no właśnie....
Balsam brązujący must have na lato. Wybór jest ogromy tańsze, droższe, wszystkie mają jeden cel-stopniowe opalanie. Ze stopniowaniem różnie bywa,ale do rzeczy. Jakiś czas temu w drogerii natknęłam się na taki balsam
Kolastyna, brązujący cena niska 10 zł dodatkowo uwaga... pachnie kokosem, obłędnie!
Wieczorem po kąpieli smaruje, wcieram , dokładnie precyzyjnie aby nie było smug, plam rano budzę się i .... nic efektu zero nie jestem ani brązowa, zacieków też nie mam, skóra fajnie nawilżona no i to by było na tyle. Hmm.. coś poszło nie tak? Podejście numer 2 dokładnie tak samo, po tygodniu stosowania stwierdzam,że to totalny bubel jako balsam brązujący nie robi absolutnie nic, nawilżającego nie potrzebowałam, więc ląduje na półce w łazience do kolekcji tych,które się nie sprawdziły.
Jak to mówią nie ma tego złego..., ale o tym za chwilę;)
Akcja opalanie poszukiwania na nowo, tym razem wybieram już konkretny produkt
Chyba każdej z Was znany rossmanowski "Sun Ozon" wersja do ciemnej karnacji. Aby nie przedobrzyć postanowiłam użyć tylko na nogi. Zapach tradycyjny jak w większości samoopalaczy. Efekt lekko wysuszona skóra i hmm lekkie zacieki. Nie jestem zadowolona.Jestem za to pomysłowa. Szybka decyzja Kolastyna cudownie nawilża, nie brązuje. Sun Ozon nieco wysusza, jednak efekt opalenizny jest zauważalny. Kombinuj dziewczyno i... zastosuj dwa produkty jednocześnie!
w taki właśnie sposób odkryłam duet idealny!
Moje Drogie, te dwa z pozoru niewinnie wyglądające produkty połączone razem wyglądają rewelacyjnie. Zapewniają piękną , trwałą, opaleniznę bez najmniejszych plam czy zacieków. Wszystko za sprawą konsystencji produktów. Kolastyna to silnie nawilżający treściwy balsam, który według mnie nie ma właściwości brązujących(jestem posiadaczką naturalnie ciemniejszej karnacji więc przy jasnych cerach efekt może być inny). Sun Ozon to typowy samoopalacz o płynnej konsystencji. Solo tak jak wspominałam może zaszkodzić w duecie tworzą parę idealną.
Wystarczy zastosować odpowiednie proporcje. Ja mieszam produkty w proporcji pół na pół
Jeśli zależy Wam na uzyskaniu delikatnego efektu opalenizny wówczas wystarczy zmniejszyć ilość balsamu Sun Ozon. Jeśli wolicie mocny efekt możecie użyć więcej samoopalacza, myślę,że najbezpieczniej będzie jednak zastosować równomierne proporcje.
UWAGA:aby cieszyć się piękną opalenizną bardzo ważny jest przede wszystkim umiar i zdrowy rozsądek. Balsamy nie szkodzą naszej skórze, jednak pamiętajmy o tym,że skóra naturalnie złuszcza się i jeśli przesadzimy z ilością produktu(nawet idealnie zmieszanego) to możemy doprowadzić do sytuacji,kiedy opalenizna zacznie brzydko schodzić. Chcąc uniknąć tego efektu pamiętajcie o tym,aby stosować balsamy co 2, a najlepiej co 3 dni. Zachowacie wówczas idealny kolor bez ryzyka brzydkiego złuszczania naskórka. Nadmiar szkodzi zawsze. Pamiętajmy o tym. Należy pamiętać o jeszcze jednej bardzo ważnej rzeczy. Nawilżanie. W przerwie między używaniem preparatów brązujacych natłuszczajmy nasze ciało. Moim ostatnim odkryciem i absolutnym hitem jest
nawilżający balsam z masłem shea i pomarańczą ze sklepu Piękna Helena, o którym opowiem niebawem więcej. Produkt rewelacyjnie nawilża skórę pozostawiając ja jedwabiście miękką, gładką i przyjemną w dotyku. Dodatkowo pachnie obłędnie!
Zdrowy blask to podstawa, dlatego zawsze przed wyjściem, aby podkreślić piękno swojej skóry używaj preparatu rozświetlającego. Może to być suchy olejek, balsam rozświetlający, czy złoty puder,którym omieciesz swój dekolt, ramiona, łydki (z pudrem należy uważać,ponieważ może brudzić ubrania). W swoim życiu przetestowałam masę rozświetlających produktów, tak naprawdę nie ma swojego ulubionego, często testuję nowości, moje zdanie na temat każdego jest podobne - wszystkie działają świetnie. Chwilowo do rozświetlania ciała służy mi:
Balsam ze złotymi drobinkami z Avonu , daje radę;) Raczej nie wrócę do niego ponownie, na rynku co chwila pojawiają się produkty z efektem "glow", dlatego w tej dziedzinie nie mam swojego ulubieńca.
Podsumowując, aby cieszyć się piękną "nadmorską" opalenizną zastosuj 3 proste kroki. Opalaj, nawilżaj, rozświetlaj. Koniecznie zastosuj produkty Kolastyna i Sun Ozon. Dzięki temu unikniesz stresowania się brzydkimi niespodziankami,a Twoje ciało zyska zdrowy, promienny wygląd. Poczujesz się lepiej, bardziej sexy i przede wszystkim Twoja pewność siebie wzrośnie;)
Znacie wyżej wymienione przeze mnie produkty?
Jakie są Wasze sposoby na opaleniznę idealną?
;*
Iza
Ja nigdy nie używałam i nie będę używała produktów brązujących. Jakoś nie jestem do nich przekonana. A poza tym ja bardzo rzadko jestem mocno opalona, moja natura to blada skóra :P
OdpowiedzUsuńDzis zaczynamy testy i zobaczymy :)
OdpowiedzUsuń